piątek, 21 lutego 2014

Pukam do drzwi

Pukanie. Pamiętam to bardzo dobrze, to było na samym początku. Jeszcze nie byliśmy małżeństwem, Aneta wprowadziła się do mnie kilka dni wcześniej. Znowu pukanie. Pomyślałem, że na coś zbierają. Otwieram drzwi. Stoi kobieta w średnim wieku. "Nazywam się tak i tak, zbieramy pieniądza na ..." Na co? już nie dosłyszałem, albo raczej nie chciałem dosłyszeć. Powiedziałem, że nie jesteśmy zainteresowani i zamknąłem drzwi. Aneta była wściekła. "Zobaczysz, jeszcze będziesz potrzebował pomocy". Byłem zdziwiony, myślałem, że wszyscy tak robią.

Dzisiaj to ja pukam do drzwi. Nie jest łatwo prosić o pomoc, trzeba schować swoją dumę i ambicje. Przełamać się.

Pierwsze reakcje naszych znajomych: "Trzymam kciuki, trzymajcie się cieplutko", "W razie jakiejkolwiek potrzeby pomocy dzwońcie bez wahania", "Trzymamy kciuki i życzymy dużo siły", "Myślami jesteśmy z Wami", "Gdy tylko będziecie chcieli pogadać/wygadać się dzwońcie".

Siła dobrego słowa, drobnych gestów. To dla nas bardzo ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz