Kilka
tygodni temu Olga rozpoczęła swoją przygodę z rehabilitacją.
Okazało się, że nasza mała bohaterka bardzo polubiła zajęcia, a
i my jesteśmy zadowoleni z efektów.
Lekarze
ortopedzi, których odwiedziliśmy mieli skrajne opinie w sprawie
rehabilitacji. Chyba nie było kwestii, w której byliby bardziej
podzieleni. Było to dla nas już nawet zabawne, gdy ortopeda w
Krakowie mówił nam o konieczności rehabilitacji stawu skokowego i
o tym, że nie ma sensu ćwiczyć stawu biodrowego, a na drugi dzień
w Zakopanem usłyszeliśmy coś dokładnie odwrotnego. Myśleliśmy,
że w Poznaniu dr Shadi ostatecznie rozstrzygnie sprawę, ale według
doktora Olga jest zdrowa i nie potrzebuje rehabilitacji.
Inna
sprawa to dostać się na rehabilitację finansowaną przez NFZ. Gdy
dzwoniliśmy po różnych ośrodkach słyszeliśmy, że trzeba czekać
przynajmniej pół roku, o ile w ogóle będą wolne miejsca. Na
szczęście miesiąc później odezwała się do nas pani z Ośrodka
Wczesnej Interwencji w Gdańsku z informacją, że zwolniło się
jedno miejsce. Na drugi dzień byliśmy na miejscu.
Olga
jeszcze nie chodzi, nie umie nawet siedzieć, a okazało się, że
dysproporcja nóżek już ma znaczny wpływ na symetrię całego
ciała. Głównym celem rehabilitacji jest sprawienie aby Olga
zachowała prosty kręgosłup oraz żeby cała była sprawna i silna.
Druga sprawa to przygotowanie nóżki do chodzenia w ortezie. Zajęcia
rehabilitacyjne teoretycznie mamy raz w tygodniu, ale nasza
fizjoterapeutka pani Marta Żmuda stara się aby były częściej.
Olga generalnie dobrze toleruje wszystkiego rodzaju ćwiczenia i
„gniotki”, jednak pod koniec zajęć, kiedy zmęczenie daje się
już we znaki zaczyna trochę narzekać.
Pani
Marta ma wyjątkowe podejście do dzieci, widać, że między nią a
Olgą „jest chemia”. Chyba dziewczyny się lubią, przez co mamy
wrażenie, że przyjeżdżamy nie tylko na leczenie, ale również
żeby miło spędzić czas.